sobota, 26 września 2015

Musimy porozmawiać o Kevinie.



Długo wstrzymywałam się z obejrzeniem tego filmu, chyba dlatego że samo imię Kevin od jakiegoś czasu kojarzy się wszystkim ze świąteczną komedią. Kevin nie pasuje mi nijak do dramatu... a jednak
Film porusza bardzo ciężki temat, trudną miłość między dzieckiem i rodzicem. Tytułowy Kevin już od samego początku, od niemowlęctwa daje się we znaki matce. Kevin jest dzieckiem bardzo inteligentnym, momentami miałam wrażenie, że to dorosły w ciele dziecka. To tak zwane trudne dziecko, ale tylko dla matki. Z premedytacją niszczy kobietę, traktuje ją jak intruza, jak kogoś komu należy dowalić. I robi to przez całe swoje życie. Matka oczywiście nie jest tu bez winy, niby próbuje nawiązac więź z dzieckiem, jednak nieudolnie i mało skutecznie. Dzieciak dokładnie wie jak wyprowadzić z równowagi matkę, jednocześnie przy ojcu jest "małym aniołkiem". Dramat rodziny narasta do mementu, aż Kev skończy szesnaście lat. 
Musimy porozmawiać o Kevinie to próba odnalezienia genezy powstawania maniakalnego zabójcy. Opiera się na dość słusznym założeniu, że wszystko rozpoczyna się w rodzinie. To rodzice powinni socjalizować dziecko. To również krytyka bezstresowego wychowania. Tego, czego tutaj brakuje to „silnej ręki”, konsekwencji i umiejętności dialogu. Nawet jeśli matka mówi Kevinowi, że nie chciała go, to za chwilę przeprasza i pozwala mu na wszystko. Natomiast ojciec to ciągle nieobecny, na marginesie, który jest "dobrym kumplem kupującym łuk", grającym z synem w gry komputerowe, a nie mentorem.
Z drugiej jednak strony, wiele dzieci jest odrzuconych, niekochanych, wychowywanych przez telewizję i komputery, a nie kończą jako mordercy. Myślę, ze w wypadku Kevina widać dobitnie, ze mścił się na matce za brak miłości. Zemsta była bardzo okrutna, zniszczył rodzinę pozostawiając matkę samą - bez najbliższych, bez przyjaciół, napiętnowaną przez otoczenie. Może to była próba walki o miłość? Może tylko tak chłopak potrafił zwrócić na siebie jej uwagę? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.
Film Lynne Ramsay to bardzo dobre kino.  Doskonała jak zwykle Tilda Swinton oraz demoniczny Ezra Miller stworzyli postaci, które są hipnotyczne i wiarygodne. Polecam.




poniedziałek, 21 września 2015

Poznańska Śródka - lubię to miejsce

Zdjęcie Urząd Miasta Poznania

W jednym z moich ulubionych poznańskich miejsc powstał efektowny, trójwymiarowy mural. Byłam zobaczyć efekt pracy Fundacji Artystyczno-Edukacyjnej Puenta. Wcześniej widziałam projekt, ale mural na żywo robi zdecydowanie większe wrażenie. Malowidło pokryło pustą, prostą, smutną ścianę budynku przy Rynku Śródeckim.  -  Widziałem zdjęcie tego miejsca z lat dwudziestych ubiegłego wieku, kiedy to miejsce było zabudowane niskimi budynkami ze spadzistymi dachami. Ich odbudowa nie wchodziła w grę, bo to prywatny teren, ale pomyślałem, że fajnie byłoby ten widok ze zdjęcia przenieść na ścianę – opowiada Gerard Cofta, pomysłodawca inicjatywy. Cieszę się bardzo, bo uwielbiam poznańską Śródkę, zwykle tam, tradycyjnie we wrześniu, spędzamy któreś popołudnie, stało się to naszą rodzinną tradycją "zakończenia lata".