Dziś niedziela, dzień zupełnego
lenistwa. Oczywiście Kura znajdzie sobie jakieś inspirujące zajęcie. Moją
dzisiejszą główną rozrywką jest czytanie książki. Polecam "Czerwoną
sofę" Michele Lesbre, którą przeczytałam jakiś czas temu, jednak moje myśli
często do niej wracają. To niegruba książka, liczy niecałe 150 stron, ale
porusza do głębi, pełna nostalgicznych wspomnień i refleksji. Powieść traktuje
o Annie, która wyrusza śladami dawnego ukochanego w sentymentalną podróż koleją
transsyberyjską. Anna jest pełna nadziei, ze ułoży sobie życie nad brzegiem
Bajkału. Bohaterką drugoplanową jest Clemence - starsza pani, sąsiadka Anny,
która wprowadza główną postać w świat przeszłości, w świat, który od zatracenia
mogą uratować jedynie opowieści. Sąsiadka pomimo wieku jest pełna temperamentu.
Obie panie długie godziny spędzają na czerwonej sofie, gdzie starsza pani
wspomina swoje miłości. Annie te rozmowy pozwalają uporać się z własnymi
lękami.
„Nawet nie warto było próbować go zatrzymywać, nic bowiem i nikt nigdy nie potrafił go zatrzymać. Przez pierwsze pół roku pisywał do mnie regularnie, opowiadał o połowach omuli w jeziorze i o tym, jak robi dla dzieci latawce. A potem cisza. A po kilku tygodniach bez wieści postanowiłam wyruszyć w taką podróż, tym samym pociągiem. Od dawna już nie łączyły nas nasze codzienne sprawy, ale wciąż przecież mieliśmy tak wiele wspólnego w przeszłości.”
Autorka książki jest laureatką nagrody Goncourtów 2007: polski wybór.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz