czwartek, 12 lutego 2015

To nie przypadek, że książki otwierają się jak drzwi.



Oczarowała mnie książka J.R. Moehringera "Bar dobrych ludzi". Lekka, szczera powieść autobiograficzna o trudnym dzieciństwie, niełatwym dojrzewaniu i zawiłej dojrzałości. To pamiętnik o poszukiwaniu męskich wzorców,  miłości, błędach młodości, zawodach sercowych ale i o człowieczeństwie, rodzinie i bezinteresownej pomocy. Autor opisał swoją historię przez spojrzenie na bar, który w kulturze anglosaskiej odgrywa ważną rolę, który staje się ośrodkiem towarzyskim całego  miasteczka. Bar stał się ostoją i drugim domem dla autora, tam toczą się dyskusje na wysokim poziomie. Jednak miejsce akcji powieści wykracza szeroko poza tytułowy bar. Moehringer opowiada jak spędził dzieciństwo, jak czuł się kiedy przeprowadzał się do innego stanu, jaki był pierwszy kontakt z dziewczyną - słowem zwykłe życie młodego mężczyzny. Zwykłe życie jednak opowiedziane w sposób niezwykły. Autor pokazuje w sposób ciepły i szczery, że pozory mylą mocniej niż nam się wydaje, rzuca na szale wszystkie nasze stereotypy związane ze słabościami, które każdy z nas posiada.


Jednym z cytatów, który zrobił na mnie duże wrażenie jest ten, kiedy J.R. odkrył miłość do książek:

"Odważnie zapuściłem się w najdalszy kąt piwnicy i tam znalazłem największą atrakcję, prawdziwy ukryty skarb. Upchane w kartonowych pudłach, ułożone w wysokich stertach na stole, wysypujące się z walizek i kufrów – wszędzie walały się powieści, biografie, podręczniki, albumy, pamiętniki i instrukcje porzucone tu przez kolejne pokolenia i odłamane gałęzie naszej rodziny. Pamiętam, że długo nie mogłem złapać tchu.Pokochałem te książki od pierwszego wejrzenia  [...] "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz